niedziela, 27 lipca 2014

Piąty.

Dzień ostatniego już w tym sezonie meczu Lecha Poznań. To właśnie dziś kończyła się ekstraklasa. Mecz pomiędzy Kolejorzem a Bydgoskim Zawiszą rozgrywany przy Bułgarskiej. Już nie mógł się doczekać, miał ogromną nadzieję, że szatynka będzie ich oglądać. Chciał, możne nawet pragnął strzelić gola i chciał zadedykować go jej tak jak Kownaś w decydującym meczu z Legią, w którym było już wiadomo, kto będzie mistrzem. Obdarzył ją prawdziwym uczuciem i często się zastanawiał czy to aby nie był błąd. Gdy ona wyjechała serce jego rozpadło się na miliony kawałeczków. I nie potrafił złożyć go od nowa.
- Siema - usłyszał głos Dawida za swoimi plecami, gdy wyciągał getry ze swojej szafki.
- A cześć - obrócił się w jego stronę i przybił piątkę.
- Mam do ciebie sprawę - zaczął spoglądając na niego.
- Wal śmiało - Kędi posłał mu zachęcający uśmiech.
- Podarujesz Klaudii swoją koszulkę z podpisem? - zapytał
- Moją? - zdziwił się, ale jego serce momentalnie przyśpieszyło swoje bicie a radość rozpłynęła się po całym ciele - Pewnie, z wielką chęcią. - odparł wyszczerzony od ucha do ucha
Kownacki uśmiechnął się lekko do niego i poszedł na swoje miejsce. Przyglądał się mu przez cały czas. Jego zachowanie wydawało mu się trochę dziwne. Zaczął coś podejrzewać, lecz od razu odgonił od siebie te myśli...
Tomek skupił się na meczu tak bardzo jak tylko mógł. Chciał strzelić tego gola, a nawet i pragnął. Podczas rzutów wolnych w pobliżu pola karnego jak i rożnych był jako pierwszy na szesnastce i gotowy czekał na dośrodkowanie. Włączał się do akcji ofensywnych wchodząc jak rasowy napastnik w pole karne. Tylko piłka za żadne skarby nie chciała zatrzepotać w siatce tak jak zrobiła to gdy strzelał Teodorczyk lub Hamalainen. Końcowy gwizdek sprawił, że odpuścił. Był zły, nie na kolegów, nie na trenera, a przede wszystkim nie był zły na siebie. Robił wszystko co w jego mocy aby strzelić tą bramkę. Mimo, iż Lech wygrał z Zawiszą dwa do zera nie chciał świętować z kolegami. Tuż po meczu, zamiast iść z nimi do klubu poszedł do domu. Powiedział przyjaciołom, że jest zmęczony i nie ma wcale ochoty na imprezy. Uprzedził wcześniej Kownasia, że jutro się spotkają i da mu obiecaną koszulkę.
Gdy doszedł do domu od razu skierował się do kuchni by ugasić swoje pragnienie. Zimna kąpiel sprawiła, że poczuł się troszkę lepiej. Wyciągnął z szafy średniej wielkości błękitne pudełko z kokardą na jego wieczku. Zwinnym ruchem podpisał swój meczowy trykot. Wyciągnął z notesu kartkę i chciał napisać list. Wstęp był łatwy.. Kochana Klaudio... Lecz reszty nie potrafił już dopisać. Wokół niego leżało chyba z dwadzieścia pogniecionych w kulkę kartek. W końcu napisał, słowa same lały mu się na papier. Pisał od serca. Nie przejmował się, że może wyjść na idiotę lub coś innego. Wszystko włożył ładnie do pudełka, które kolejno włożył do wielkiego pudła. Zakleił je taśmą i przylepił odpowiednią ilość znaczków. Nie chciał by Dawid dowiedział się o wszystkim, więc postanowił wysłać jej osobno. Jutro poprosi Kownackiego o adres i wszystko wyśle. Jęknął cicho, gdy ktoś natarczywie dzwonił do jego drzwi.
- Czego tutaj chcesz? - warknął zły lustrując twarz dziewczyny.
- Mamy chyba coś do wyjaśnienia - powiedziała a jej piskliwy głos roznosił się w jego głosie echem.
- Raczej nie - syknął - A teraz możesz już spadać - rzekł wskazując jej ręką kierunek w stronę furtki.
- Nie wyjdę stąd dopóki nie pogadamy - odpowiedziała - To nie moja wina...
- Oczywiście, że nie twoja - prychnął - Aniołków z nieba tak? - podniósł głos.
- Daj spokój...
- To ty mi daj w końcu święty spokój Agata. Nasz związek dla mnie nie istniał. Dobrze, że nikt o nim nie wiedział. Ty dla mnie nie istniejesz. Nie chcę cię znać! - wyrzucił jej prosto w twarz.
Nie mogąc jej dłużej słuchać, zamknął jej drzwi pod nosem. Blondynka nie dawała mu spokoju, przez kolejne pół godziny cały czas dzwoniła dzwonkiem. Tomek w tamtym momencie w duchu dziękował, że istnieje takie coś jak słuchawki i całkowicie mógł skupić się na muzyce, która z nich płynęła...


~ ~ ~ 


Z niecierpliwością czekała na mecz. Tak bardzo chciała zobaczyć Dawida jak i Tomka w akcji. Ucieszyła się gdy Lech pokonał Zawiszę, a ona z dumą mogła wypomnieć Bartkowi porażkę Legii z Górnikiem. Przez trzy dni codziennie widywali się na balkonie. Dużo rozmawiali, lecz zawsze wypominali sobie to, że obydwoje kibicują dwóm wrogim klubom.
- Co robisz? - uśmiechnięta Laura rzuciła się tuż obok niej na kanapie.
- Czekam na film - odparła krótko nawet nie spoglądając na siostrę.
- Może pogadałabyś z mamą? - zaproponowała - Ranisz ją - dodała po chwili.
- Ja ją ranię tak? - zirytowała się - Kto kazał mi tak nagle rzucić wszystko i wyprowadzić się to tego zasranego miasta. - warknęła.
- Ona chciała dla nas dobrze - powiedziała
- Chyba dla ciebie młoda, na pewno nie dla mnie - rzekła - Mogłam przecież zostać z tatą, miałabym Dawida przy sobie. Byłabym szczęśliwa, a tutaj nie jestem. Zostawiłam w Poznaniu chłopaka w którym się zakochałam i teraz nic z tego nie wyjdzie. Bo nasza kochana mamusia musiała wszystko zniszczyć. - wyrzuciła z siebie - Tak w ogóle co ty możesz o tym wiedzieć... - bąknęła.
Wyminęła siostrę i poszła wprost do swojego pokoju. Szybko zmieniła bluzę i założyła buty. Przerzucając przez ramię torebkę wyszła z mieszkania. Na dworze było dość chłodno. Chodziła bezczynnie przez miasto. Nie wiedziała gdzie jest, nie znała tutaj niczego.
- Hej - nie wiedziała nawet kiedy uśmiechnięta twarz Bartka wyrosła tuż przed nią.
- Cześć - odparła szorstko
- Ouuu ktoś tutaj ma zły humor - rzekł - Wiem jak na to poradzić, chodź - chwycił jej dłoń.
Na nic były jej protesty, gdy chciała się wyrwać uścisk bruneta na jej dłoni stawał się silniejszy. A gdy splótł ich dłonie jej zdenerwowanie osiągnęło największy poziom.
- Zoo? - powiedziała spoglądając na niego jak na idiotę.
- Każdy lubi popatrzeć na słodziutkie zwierzątka - poprawił swoje pilotki na nosie. - No chodź będzie fajnie! - posłał jej zachęcający uśmiech.
Jej ciche westchnięcie odczytał jako zgodę. Nadal trzymając ją za rękę prowadził przez uliczki odwiedzając kolejno wybiegi z przeróżnymi zwierzakami. Z każdą minutą jej humor zaczął się poprawiać, a uśmiech wkradał się na usta.
- Patrz małpy! - pisnął radośnie na co szatynka zareagowała siarczystym śmiechem.
- To goryle panie małpo - rzekła nie mogąc się przestać śmiać.
- To goryle panie małpo - zaczął ją przedrzeźniać. - Idziemy dalej? - zaproponował.
Klaudia skinęła mu potwierdzająco głową. Skupiając się zupełnie na oglądaniu zwierząt całkowicie zapomniała, że przez cały czas Kalinkowski trzymał kurczowo jej dłoń. Ich spojrzenia się skrzyżowały, gdy podniosła wzrok z ich rąk. Uśmiechnął się niepewnie i trochę skrępowany, lecz gdy odwzajemniła jego gest to uczucie przerażenia po prostu się z niego ulotniło. Zwinnym ruchem ściągnęła z jego oczu okulary i założyła sobie.
- No ej... - jęknął - Przyznam ładnie ci w nich - dodał po chwili.
- Teraz ci ich już nie oddam - powiedziała uśmiechając się szeroko.
Idąc tuż obok niej kątem oka cały czas się jej przyglądał. Gdy miał na nosie swoje pilotki nie było tego widać, lecz gdy mu je zabrała od razu przyłapała go na tym. Zrobił już kolejny krok, mógł potrzymać ją za rękę....

________________________________________________________________________________

Piątka leci do was ;) 
Kto przeczyta zostawi dla mnie komentarz? może być nawet zwykła kropka.
Będę ogromnie wdzięczna ♥
A za błędy przepraszam ;)

niedziela, 20 lipca 2014

Czwarty.

Gdy otworzyła swoje oczy, od razu spojrzała na zegarek w swoim telefonie. Trzecia piętnaście. Westchnęła głośno i przewróciła się na drugi bok. Przez kolejną godzinę wierciła się na łóżku nie mogąc znaleźć odpowiedniego miejsca. Zrezygnowana wstała i ubrała swoją bluzę. Wyszła na balkon, musiała pooddychać trochę świeżym powietrzem. Ciszę, która o dziwo tam panowała przerywały jedynie psy z oddali.
Przeczesała swoje włosy dłonią opierając się dłońmi o barierkę. Spoglądała wprost przed siebie. Nadal nie oswoiła się z myślą, że jest w Warszawie. Chciałaby wrócić do Poznania, lecz nie miała jak. Usiadła na podłodze i wyciągając komórkę z kieszeni bluzy wybrała numer do Dawida.
- Cześć, nie obudziłam cię? - zapytała
- Ty możesz dzwonić o każdej porze - rzekł zaspanym głosem.
- Dziwnie się tutaj czuje - westchnęła - Chciałabym wrócić...
- Wiesz, że to niemożliwe - odparł smutno
- Wiem - powiedziała - Choć nie chcę, muszę wytrzymać tutaj ten jeden rok. Gdy skończę osiemnastkę, już mnie tutaj nie będzie - dodała
Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Minęło zaledwie kilkanaście godzin od jej wyjazdu ona strasznie za nim tęskniła. Chciała w tamtym momencie się do niego przytulić, lecz nie miała jak. Dawid zawsze wspierał ją we wszystkim, tak jak ona jego. I dlatego ich przyjaźń trwała już od wielu lat.
- Nie płacz - usłyszała jego głos - Wszystko będzie dobrze, odwiedzę cię tak szybko jak będę tylko mógł.
- Nie płaczę - zaśmiała się lekko, lecz to jej się nie udało.
- Klaudia, przecież słyszę - powiedział - Wiesz, że mnie nie oszukasz - dodał.
- Tak wiem. - uśmiechnęła się - Dobra nie przeszkadzam ci, jutro pewnie macie trening, a ty musisz się wyspać. Pogadamy wieczorem? - zapytała.
- Zadzwonię o dwudziestej - odpowiedział - Dobranoc kruszynko - rzekł po czym się rozłączył.
Klaudia w tamtym momencie już nie wytrzymała, ponownie dała upust swoim emocjom, które trzymała w sobie już od wyjazdu. Łzy kapały z jej oczu. Położyła się na balkonie Spoglądała w gwiazdy tak jak zawsze. Uwielbiała to, a ogromną radość przynosiła jej spadająca gwiazda. Zawsze wtedy pomyślała o życzeniu.
- Piękna noc - usłyszała głos sąsiada - Chłopak? - zapytał gdy dziewczyna w ogóle nie mruknęła na jego poprzednie słowa.
- Nie mam chłopaka - bąknęła - Najlepszy przyjaciel - wytłumaczyła.
- Tak to się teraz mówi - zaśmiał się lekko.
Szatynka uniosła lekko głowę i odwróciła w jego stronę. Spojrzała na niego tak jak on na nią. Szybko oderwała od niego wzrok i znów spojrzała w gwiazdy.
- O spadająca gwiazda - uniosła dłoń ku górze i szybko pomyślała życzenie - Wracając to nie każda przyjaźń zamienia się w miłość - syknęła.
- Bartek jestem - rzekł uśmiechnięty.
- Klaudia...
Obserwował ją dokładnie, wydawała mu się krucha, ale zarazem bardzo twarda, sam nie potrafił opisać jaka była. Choć wiedział jedno, była piękna... Widział jej skupienie, jak obserwowała gwiazdy. Oczarowała go. Światło księżyca oświetliło jej łagodną twarz, co bardzo mu się spodobało. Chciał dowiedzieć się o niej jak najwięcej.
- Ładne nogi - powiedział.
Dziewczyna spojrzała na niego wrogo. Nie potrafił się nie uśmiechnąć.
- No co? - zapytał - Jestem facetem, nie moja wina - dodał


~ ~ ~ 


Spać w nocy nie mógł za żadne skarby. Wściekał się, bo z samego rana mieli trening, a on gdy nie był wyspany nic a nic mu nie wychodziło. Nie miał zamiaru pokazywać, że był słaby a zwłaszcza teraz, gdy idzie senon przygotowawczy. Tomek miał szanse walki o miejsce w podstawowym składnie po tym jak Możdżeń zadecydował, że odchodzi. Kędi był faworytem do zastąpienia Mateusza na tej pozycji, ale przecież inni również chcą wykorzystać tą szansę. Zrezygnowany wstał z łózka i poszedł do okna. Otworzył je i
westchnął głośno, gdy jego twarz uderzyło chłodne letnie powietrze. Spoglądając na uśpiony Poznań znów myśli o Klaudii się odnowiły. Miał mnóstwo pytań, które dręczyły go od samego początku. Nie mógł usiedzieć w miejscu, poszedł do kuchni i nalał sobie zimnej wody mineralnej. Ochłodziła ona jego organizm, który od pierwszej myśli o siedemnastolatce momentalnie zaczął płonąć. Po godzinie siedzenia przed oknem w końcu poczuł zmęczenie. Szybko poszedł do sypialni i położył się do łóżka. Wiedział, że będzie nie wyspany, ale nic nie mógł na to poradzić...
Ranek nastał bardzo szybko. Jęknął nakładając na swoją głowę poduszkę, gdy natrętny dźwięk budzika dawał znaki, że musi wstać. Zrzucił go przypadkowo ręką, a on roztrzaskał się na małe kawałeczki. Przeklnął cicho pod nosem. Jeszcze tego mu brakowało. Posprzątał szybko i ruszył w kierunku łazienki. Miał niecałe czterdzieści minut do wyjazdu na stadion. Kilka minut przed dziewiątą był już w szatni. Nikogo nie było, i to go bardzo zdziwiło.
- Kędi? a co ty tutaj robisz? - zdziwił się ochroniarz gdy obrońca wyszedł na chwilę z szatni.
- No przyjechałem na trening - odparł jeszcze bardziej zdziwiony.
- Chłopie, przecież wy zaczynacie dopiero za godzinę - rzekł.
- Cholera - bąknął wściekły. - Nie warto teraz wracać do domu, poczekam sobie w środku - dodał
Wściekły usiadł na swoim miejscu w szatni i nie szczędził przekleństwa skierowanego do siebie. Złość zawładnęła jego ciałem. Wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął szperać coś w internecie.
- Cześć kochanie - zaśmiał się Teo - A tobie co? - zapytał.
- Przyszedłem półtora godziny za wcześnie, nie spałem w nocy dobrze. A co najgorsze zakochałem się jak głupi szczeni... - urwał w momencie, gdy zorientował się co tak naprawdę powiedział Łukaszowi.
Wiedział, że Teodorczyk nie da mu za żadne skarby spokoju i tak jak jego siostra będzie robił wszystko aby dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna.
- Co? Zakochałeś się! - pisnął radośnie - No opowiadaj - rzekł - Raz! raz! dopóki nikogo nie ma - klasnął w dłonie.
W tamtej chwili dziękował Bogu, bo zesłał mu Vojo jak i Gostoma, którzy właśnie weszli do szatni. Odetchnął z wielką ulgą, nie musiał się mu tłumaczyć. A znając Teo robiłby sobie później z nim żarty. Biegł obok Dawida, gdy Rumak nakazał im zrobił pięć kółek.
- Kownaś co jest? - zapytał widząc smutek na twarzy przyjaciela.
- Klaudia dzwoniła do mnie coś po czwartej w nocy - rzekł - Źle jej tam...
Tomek przymknął momentalnie oczy by wyrzucić jej imię ze swojej głowy, lecz nie udało mu się to. W przeciągu dwóch sekund zrobiło mi się bardzo gorąco jak i serce zaczęło przyspieszać.
- Co ona do cholery ze mną robi - pomyślał.

______________________________________________________________________________

Zostawiam wam czwórkę, nie powala na kolana, ale mam nadzieję, że źle nie jest.
A więc tym Legionistą jest:

Bartek Kalinkowski <3
A ja nic a nic przed wami nie ukryję :C
Za dobrze mnie znacie :D 
A zwłaszcza Domi, która od razu zgadła kto to jest XD

wtorek, 15 lipca 2014

Trzeci.

Szedł tam z ogromnym uśmiechem na twarzy, nie mógł się już doczekać. Doszedł w niecałe trzydzieści minut. Przywitał się z ochroniarzami i wkroczył do środka. Muzykę było słychać już przed klubem. Rozglądając się dookoła zauważył, że są już prawie wszyscy. Brakowało tylko Dawida, Darka jak i właśnie Klaudii, na którą jedynie czekał. Witał się z każdym co chwilę spoglądając na wejściowe drzwi, lecz nikt się w nich nie pojawił oprócz Formelli. Nie wiedział dlaczego się spóźniali.
- Janek! - rzekł zauważając chłopaka który idzie niedaleko.
- Co jest Kędi? - zapytał.
- Nie wiesz przypadkiem gdzie Kownaś?
- Z tego co mówił mi Teo, spóźni się trochę. Miał jakąś ważną sprawę do załatwienia - powiedział Bednarek.
- Dobra dzięki - odparł posyłając mu uśmiech.
Zrezygnowany Tomek poszedł w stronę Łukasza, który wraz z Natalią siedział w jednej z loży. Zamówił drinka i tak najprawdziwiej w świecie nie odzywał się w ogóle. Nawet zapytany przez Teodorczyka odpowiadał tylko półsłówkami. Zdziwiony postanowił nie dręczyć przyjaciela i zabrał swoją ukochaną na parkiet. Kędi został sam, cały czas wpatrując się w drzwi wejściowe. W końcu pojawił się w nich Dawid, lecz od razu skierował się do trenera i wdał się z nim w dyskusję. Miał ochotę podejść do niego i dowiedzieć się dlaczego Klaudia nie przyszła, lecz nie chciał wzbudzać jakiś dziwnych podejrzeń wśród kolegów. Wolał poczekać na przyjaciela, dość długą chwilę, ale w końcu się zjawił.
- Zamów mi piwo - jęknął zły.
- Piwo? - zapytał - Zaraz wracam - powiedział i odszedł do baru.
Zdziwiony zastanawiał się o co chodzi Dawidowi, przecież on nigdy nie pił. Nie chodziło o jego wiek, ale trzymał się z daleka od alkoholu. Z kuflem w dłoni wrócił do Kownackiego i położył przed nim napój. Usiadł z powrotem na swoje miejsce patrząc na niego wyczekująco.
- Wyjechała - westchnął - Jej rodzice się rozwodzą i jej mama przeprowadziła się do Warszawy zabierając ją ze sobą, nic nie dały jej protesty. Pani Anna tak po prostu kazała się jej spakować bez marudzenia bo to tak by nic nie dało. Pomogłem jej w pakowaniu, lecz część rzeczy została. Minęła dopiero godzina od jej wyjazdu a ja już za nią strasznie tęsknie - powiedział biorąc kufel i upijając z niego piwo.
Tomek wysłuchał przyjaciela, ale z każdym jego słowem jego serce krwawiło. Rozpadało się na kilka kawałeczków. Mógł się przyznać, że nie znał tej dziewczyny, ale tak po prostu się w niej zakochał. Zakochał się jak mały dzieciak. Przetarł twarz dłońmi i z ogromnym bólem poklepał przyjaciela po plecach.
- Jakoś dacie radę, na pewno wasza przyjaźń nie zginie. Mimo kilometrów. - powiedział.
- Nie zginie, obiecała mi to. - odparł.
Nie mógł tam dłużej siedzieć, przeprosił Kownasia jak i trenera oraz innych zarządców klubu i mówiąc marną wymówkę, że bardzo źle się czuje wyszedł z klubu. Musiał zaczerpnąć świeżego powietrza. Zakochał się na poważnie pierwszy raz w życiu i będzie musiał zrezygnować, ponieważ ona musiała wyjechać. Dla niego miłość na odległość nie istniała, dlatego stwierdził, że nie warto walczyć. Musiał sobie odpuścić, choć to było dla niego strasznie trudne.


~ ~ ~ 


Nie potrafiła dopuścić do siebie tej myśli, że wyprowadza się z jej ukochanego Poznania. Na nic były protesty, prośby ze strony jej jak i Dawida. Błagania, żeby została z ojcem. Jej matka już zadecydowała. Musiała jechać wraz z nią i jej młodszą siostrą do Warszawy. Nie chciała sobie wyobrazić jak miała tam mieszkać. Jako jedyna będzie kibicowała wrogiemu klubowi?. Nie będzie mogła chodzić w ukochanych koszulkach z logiem klubu bo od razu zostałaby pobita przez kiboli. Nie lubiła Legi, wręcz jej nienawidziła. W jej sercu był tylko Poznański Lech, a ona musi się wyprowadzić do miasta w którym panuje Legia.
- Klaudia - zaczęła jej mama - Odezwiesz się do mnie?! - zapytała, gdy jej córka milczała. Pani Anna westchnęła zrezygnowana, wiedziała, że szatynka jest na nią wściekła. I tak będzie przez najbliższy czas...
Nie miała zamiaru odzywać się do swojej mamy. Miała jej za złe to, że kazała jej nagle zostawić wszystko i wyjechać. Nie chciała tutaj być, nie chciała tutaj żyć...
Z głośnym hukiem wyszła z auta i zamknęła za sobą drzwi. Skrzyżowała ręce na piersiach i wyczekiwała aż jej rodzicielka otworzy w końcu drzwi od ich domu. Dom był bardzo ładny, lecz dla Klaudii nie miało to znaczenia. Dla niej najpiękniejszy dom będzie w Poznaniu. Najgorsze dla siedemnastolatki było zostawienie Dawida, jak i przyjaciół. Choć najbardziej bolała sprawa Kędziory. Zakochała się w nim, a teraz nie będzie mogła go już zobaczyć. Jedynie na meczach, które Lech będzie rozgrywał z Legią na Łazienkowskiej. Wiedziała jedno, na pewno nie zasiądzie na trybunach z kibicami Legionistów. Co to, to nie. Jej miejsce będzie wśród Lechitów.
- Pokój na górze po prawej jest twój - oznajmiła jej mama.
Klaudia wyminęła ją w drzwiach i ruszyła wprost do niego. Zamknęła się w nim i czym prędzej rzuciła się na łóżko, wtedy pozwoliła sobie na łzy. Wiedziała jak urządzi ten pokój. Wszystko będzie niebiesko białe. Ściana naprzeciwko łóżka będzie ozdobiona herbem Lecha a obok niej z jednej strony będzie powieszona koszulka z autografem Dawida, a z drugiej Tomka. Dawid na pewno przyśle jej swoją i pomoże w zdobyciu trykotu Kędziory.
- Klaudyna otwórz! - mała Laura zaczęła dobijać się do drzwi.
- Spadaj młoda - warknęła - Chcę być sama! - dodała.
Wyszła na balkon i usiadła na podłodze. Westchnęła głośno spoglądając na panoramę Warszawy.
- Tu jest ohydnie! - jęknęła wściekła.
- A ja mam całkiem inne zdanie - usłyszała głos dochodzący z sąsiedniego domu. - Najpiękniejsze miasto!.
Odwróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła chłopaka siedzącego na leżaku. Miał na nosie ciemne okulary i uśmiechał się w jej stronę.
- Poznań jest najpiękniejszym miastem - rzuciła odwracając głowę od chłopaka.
- Niech zgadnę Lechitka? - zapytał nie przestawiając się uśmiechać
- Tak! - powiedziała z dumą - Zawsze tak będzie, nienawidzę Legi! - dodała
- Oj zmienisz zdanie - powiedział - Zobaczysz!
- Nigdy w życiu! - odparła wściekła i wróciła do pokoju.
Nigdy w życiu nie będzie Legionistką, przenigdy. W jej sercu tylko Poznański Kolejorz!.
- Nigdy! - rzekła wychylając głowę i chowając ją z powrotem.
Usłyszała tylko głośny śmiech chłopaka i ciche słowa Jeszcze zobaczymy....

____________________________________________________________________________

Mam dla was trójkę. No i pojawia się nowy bohater, a więcej o nim w kolejnej notce. 
Powiem wam, że jest piłkarzem Legi i debiutował w superpucharze Polski.
I mimo, że jestem Lechitką to go po prostu uwielbiam tak samo jak Michała Żyro ;)
Mama nadzieję, że wam to nie przeszkadza iż pojawi się trochę tematu Legi ? :)
Tak było planowane, ale oczywiście Lecha będzie więcej :D

Jeśli jesteś już tutaj to skomentuj, chcę wiedzieć ile osób to czyta ;)
Z całego serduszka dziękuje ♥

czwartek, 10 lipca 2014

Drugi.

To co się działo z jej ciałem podczas jego spojrzenia było nie do opisania. Szybko odwróciła wzrok od jadącego obok samochodu piłkarza. Przymknęła na moment oczy, by spróbować uspokoić swoje emocje. Nogi miała całkowicie jak z waty, motyle w jej brzuchu urządzały sobie imprezę. Korek, w którym stał obrońca się skończył, więc Kędziora przyspieszył trochę i pojechał wprost na stadion, skąd mieli wyjeżdżać klubowym autobusem. Jeszcze chwila a by się spóźnił. Klaudia w końcu dotarła na stary rynek. Od razu
napisała smsa do Dawida, że już jest. Ten momentalnie zjawił się obok niej. Patrzyła na niego zdziwiona, nie wiedząc o co chodzi. Przecież piłkarze mieli jechać przez miasto autobusem, a nie iść pieszo.
- Chodź! - uśmiechnął się do niej.
Szatynka niepewnie podała mu dłoń. Pociągnął ją za sobą kierując się wprost do środka pojazdu. Schodami weszli na platformę.
- Oszalałeś? - zapytała - Mnie tutaj nie powinno być - powiedziała
- No popatrz, a jednak jesteś - zaśmiał się - Trener mi pozwolił, chłopcy się zgodzili więc nie marudź mała - dodał.
- Jesteś wariatem - rzekła mierzwiąc mu włosy, co wywołało u niego oburzenie jak i ogromny uśmiech na twarzy. Cieszyła się, po raz pierwszy w życiu była tak blisko piłkarzy swojego ukochanego klubu. Byli normalnymi ludźmi takimi jak ona. Przekonała się o tym poznając Kownasia. Razem z przyjacielem jak i Teo machała radośnie szalikiem, głośno śpiewając przeróżne przyśpiewki Kolejorza.
- Siema Kędi - usłyszała za sobą roześmiany głos Teodorczyka. Jej ciało momentalnie zesztywniało. Całkowicie skupiła się na śpiewaniu i cieszeniu się ze zwycięstwa, zapomniała o obecności Tomka, który na pewno miał tutaj być, przecież on również gra w Lechu.
- Cześć misiu - zaśmiał się.
- Sobi - poczuła, że Dawid popukał ją lekko po plecach. Odwróciła się w ich stronę. - Poznaj...
- Tomek - przerwał mu, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.
- Klaudia - odparła spoglądając mu prosto w oczy.
Za żadne skarby nie chciała tam spojrzeć, lecz nie mogła się powstrzymać. Jego zielone oczy miały coś w sobie co przyciągało jej wzrok. Nie potrafiła się oprzeć. Opamiętała się jednak po chwili i posłała mu lekki uśmiech. Dawid pociągnął ją na drugą stronę autobusu, gdzie mieli lepszy widok na tłum idących kibiców.
We dwójkę machali radośnie dłońmi w rytm przyśpiewek. Uśmiech nie schodził wcale z jej twarzy.
- Najpiękniejszy prezent na urodziny, jeszcze raz dziękuje ci za wszystko - cmoknęła go w policzek.
- Dla ciebie wszystko mała - uśmiechnął się i przyjaźnie objął ją ramieniem.
Wtuliła się w niego, w duchu dziękowała, że ma takiego wspaniałego przyjaciela. Przez cały czas czuła na sobie wzrok Tomka, lecz robiła wszystko, by nie odwrócić się w jego stronę. Udawało się jej to do czasu, aż postanowił podejść obok nich. Dosłownie wbił w nią swoje spojrzenie, co spowodowało kolejne napięcie jej ciała. W pewnym momencie wzrok każdego z nich jak i reszty piłkarzy powędrował na schodki, po których wchodził zdyszany Mateusz. Zamienił kilka zdań z trenerem, przepraszając go za spóźnienie. Ale korki przez to świętowanie były ogromne. Nawet jeśli Możdżu wyjechał półtorej godziny wcześniej z domu.
- Te Kownaś - zawołał radośnie - Dlaczego nie pochwaliłeś się, że masz dziewczynę? - podszedł do nich. - Mateusz jestem. - podał dziewczynie rękę i uśmiechnął się.
- Klaudia, miło mi - zaśmiała się.
- To nie jest moja dziewczyna - rzekł - Za to najlepsza przyjaciółka - uśmiechnięty po raz kolejny objął ją ramieniem i ucałował w głowę.
- No to masz niezłą przyjaciółkę - zażartował.
We trójkę wybuchnęli śmiechem. I razem zaczęli znów śpiewać przyśpiewki, tym razem już pełnym składem.


~ ~ ~


Idąc tam nie miał bladego pojęcia, ze ją tam spotka. Spóźnił się trochę, ale trener Rumak był dzisiejszego dnia jakiś wyrozumiały. Nie tylko dla niego, również dla Możdżenia, który spóźnił się aż o godzinę. Nie mógł oderwać od niej wzroku, działała na niego przyciągająco. W końcu poznał jej imię.. Klaudia... Uśmiechnął się na samo wspomnienie dzisiejszego dnia. Miał nadzieję, że spotka ją wieczorem na bankiecie. Drużyna bardzo ją polubiła. Sztab szkoleniowy również, a zaproszenie, które padło z ust Mariusza Rumaka nie
czekało na odmowę. Od razu powiedział, że musi przyjść. Tomkowi było to na rękę, dowiadując się, że jest tylko i wyłącznie przyjaciółką Dawida stwierdził, że musi poznać ją lepiej.
- Jak tam braciszku?
- Paula co ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony spoglądając na siostrę, która rzuciła się tuż obok niego na kanapę.
- Przyjechałam odwiedzić mistrza - zaśmiała się.
- No nie.. następna - jęknął.
- Mama miała rację, że tak zareagujesz - szatynka wybuchnęła ogromnym śmiechem, przez co Kędi sam się zaśmiał. Mógł się domyślić, przecież znał swoją mamę jak i siostrę na wylot. Nawet za nią tęsknił, dawno się nie widzieli. Brakowało mu rozmów z nią. Choć miał ogromną nadzieję, że Paulina długo u niego nie zostanie. Znała go bardzo dobrze, mogła w każdej chwili domyślić się, że coś nie gra. Jakimś cudem wyczytywała to z jego twarzy.
- Tomusiaczku - zaczęła z szerokim uśmiechem na twarzy - Czy ty aby przypadkiem się nie zakochałeś - spojrzała mu prosto w oczy.
Chłopak szybko odwrócił wzrok od siostry. Bał się, że Paula dowie się wszystkiego, a tego by nie chciał.
- Wiedziałem, że tak będzie - westchnął - Nie nie zakochałem się - dodał poważnie.
Kłamać również nie umiał, ale jakoś dziewczyna nie wnikała bardziej w ten temat. Odetchnął z ulgą i przepraszając siostrę ruszył do swojego pokoju, by przygotować się na wieczór. Wyciągnął marynarkę jak i niebieską koszulę z garderoby, nie zapominając o ciemnych spodniach. Zbiegł radośnie na dół i poszukał wzrokiem siostry.
- Mała - zaczął - Jak już tutaj jesteś to może przydałabyś się na coś? - uśmiechnął się słodko i zrobił maślane oczka machając dziewczynie koszulą.
- Oj braciszku, ciebie to kiedyś jakaś dziewczyna w dupcię kopnie - zaśmiała się - Oczywiście, że ci to wyprasuje, bo przecież tobie jak zawsze się nie chce - dodała.
- Jesteś kochana - wyszczerzył się - Lecę pod prysznic - cmoknął ją w policzek.
Paulina kopnęła go lekko w tyłek na co oboje zareagowali śmiechem. Od razu zabrała się za wyprasowanie koszuli bratu. Stwierdziła jednak, że nie może założyć niebieskiej. W celu zamienienia podążyła do jego garderoby i wyciągnęła z niej kremową. Wychodząc zobaczyła otwartego Facebooka i profil nieznajomej dziewczyny.
- Wiedziałam - wyszczerzyła swoje ząbki - Przede mną nic nie ukryjesz Tomeczku - dodała.
Z uśmiechem na twarzy wyszła z pokoju swojego brata i zabrała się za wyprasowanie ubrania. Niedługo później Tomek zszedł na dół i podziękował siostrze za pomoc. Szybko wskoczył w ubrania i psikając się swoimi ulubionymi perfumami poszedł w stronę dziewczyny.
- I jak? - zapytał obracając się wokół własnej osi.
- Pięknie, moje ulubione perfumy - uśmiechnęła się - Jej na pewno też się spodoba - dodała śmiejąc się z zdezorientowanej miny brata.
- Nie ma żadnej "jej" - rzekł robiąc cudzysłów z palców.
- Tak, tak - powiedziała - A mama zawsze mówi, że nie wolno kłamać - spojrzała na niego.
- Skąd wiesz? - westchnął siadając na oparciu kanapy.
- Trzeba wyłączać laptopa kochany - odparła.
Pokręcił bezradnie głową i żegnając się z siostrą wyszedł z domu. Już nie mógł się doczekać. Ta dziewczyna zrobiła z nim coś, czego jeszcze żadnej się nie udało. Nie wiedział jednego... że już nigdy jej nie zobaczy...

____________________________________________________________________________

Jestem w końcu z nowym rozdziałem dla was <3
Buziaki ;*

piątek, 4 lipca 2014

Pierwszy.

To jedno spojrzenie wystarczyło aby nie mógł o niej zapomnieć, lecz wiedział, że dziewczyny kumpla nie może poderwać. Nie jest taki, by odbijać przyjacielowi ukochaną, a zarazem niszczyć jego szczęście. Nie był taki. Postanowił czym prędzej wybić sobie ją z głowy i zrobić wszystko, aby ta tajemnicza szatynka zniknęła z jego myśli tak szybko jak się pojawiła. A pojawiła się dokładnie przez pięć sekund. Zwykłe pięć
sekund, podczas których wpatrywał się cały czas w jej oczy. Były niebieskie...
- Ziemia do Kędiego - uśmiechnięty od ucha do ucha Dawid pomachał mu dłonią przed twarzą.
- Spadaj Kownaś - rzekł, a kąciki jego ust powędrowały ku górze
- Robisz dziwne miny jak udajesz, że myślisz - zaśmiał się 
- On ogólnie jest dziwny - prychnął Teo 
Tomek pokręcił bezradnie głową i westchnął cicho. Dlaczego się z nimi przyjaźnił. Nawet sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Tak po prostu wyszło i już zostało. 
Wchodząc do swojego mieszkania odetchnął z ulgą i rzucając torbę w kąt pognał szybko do swojego pokoju. Nie marzył o niczym innym jak odpocząć trochę w swoim własnym łóżku, które dla niego było
najwygodniejsze. 
- Synku wróciłeś!
- Mamo co tutaj robisz? - spojrzał na stojącą rodzicielkę w drzwiach
- Po pierwsze nie jestem sama - zaśmiała się - A po drugie musieliśmy przecież przywitać naszego mistrza - dodała uśmiechając się szeroko.
- No synu brawo! Twoje pierwsze mistrzostwo - rzekł dumnie ojciec.
- Dziękuje - wstał i uściskał każdego z nich - Mogę się trochę zdrzemnąć? - zmyślił wiedząc, że rodzice za żadne skarby nie dadzą mu spokoju, gdyby zacząłby z nimi rozmowę.
- Oczywiście.
Jeszcze raz posłał im uśmiech i z powrotem położył się na łóżko. Nie miał zamiaru spać, musiał jak najszybciej wybić sobie tajemniczą dziewczynę ze swojej głowy. Wiedział, że to będzie łatwe. Nie stało się to pierwszy raz, i nie stanie się ostatni.
Co prawda, oczarowała go w pewien sposób, ale nie mógł, i nie chciał. Nie naraziłby przyjaźni z Kownackim przez dziewczynę. Założył ręce za głowę i przymknął na chwilę oczy. Choć nie był to dobry pomysł. Od razu stanęła mu scena, w której jej niebieskie oczy wpatrywały się w niego.
Wtedy zrozumiał, że nie będzie mu tak łatwo zapomnieć o niej jak o innych. 
Nie wiedział jakim cudem, ale obudził się gdy na dworze zawitał już ranek. Spojrzał na zegarek, na którym ukazywała się godzina ósma. Przetarł zaspane oczy, nie sądził, że prześpi całą noc.
Schodząc na dół, gdy już się odświeżył, wyminął mamę w kuchni rzucając tylko krótkie cześć i ruszył na poranną przebieżkę po Poznaniu. Musiał jakoś odreagować.
Rozglądał się dookoła, zatapiając w muzyce która płynęła z jego słuchawek. Jego wzrok zatrzymał się na niej. Pięć krótkich sekund po których po raz kolejny zniknęła mu z punktu widzenia...


~ ~ ~ 


Była mu strasznie wdzięczna, za to co dla niej zrobił. Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszego dnia. Dziś obiecała mu przyjść na stary rynek, by wraz z innymi kibicami oraz piłkarzami świętować tak utęsknione mistrzostwo. Siedząc przed toaletką w jej pokoju dokładnie przeczesywała swoje długie brązowe włosy. Westchnęła cicho.. Nie wiedziała co dzieję się z jej ciałem. Wczorajsze spojrzenie Tomka na nią cały czas siedziało w jej głowie. Choć trwało głupich pięć sekund, ona zauważyła że ma cudowne oczy. Zauważyła w nich coś czego nie dostrzegła jeszcze u nikogo innego.
- Klaudyna żyjesz? - usłyszała roześmiany głos swojej młodszej siostry.
- Bardzo śmieszne - uśmiechnęła się do najmłodszej Sobczykówny.
- Pamiętasz, że idziemy zaraz na zakupy? - upewniła się dziesięciolatka.
- Oczywiście, że pamiętam mała - powiedziała - A teraz wypad z mojego pokoju - dodała.
Wstała z krzesełka i pognała szybciutko do łazienki. Nałożyła na twarz lekki makijaż i założyła ubrania. Ostatni raz przejechała szczotką po swoich włosach i gotowa zeszła do salonu gdzie urzędowała już Laura.
- Już? - zapytała zniecierpliwiona spoglądając na starszą siostrę.
- Laurka daj zjeść siostrze śniadanie - pani Anna zabrała głos
- Nie jestem głodna mamo - uśmiechnęła się i wraz z siostrą ruszyła na podbój sklepów. Klaudia nie była dziewczyną, która uwielbiała zakupy, ale gdy obiecała coś Laurze zawsze dotrzymywała słowa. Może przez to, że ich najstarsza siostra Sabina nigdy nie traktowała Klaudii tak samo.
Nie utrzymywały żadnego kontaktu, co środkowej Sobczykównej było na rękę. Nigdy nie potrafiła się dogadać z najstarszą siostrą. 
- To gdzie chcesz iść najpierw mała co? - uśmiechnęła się spoglądając na blondynkę.
- To może chodźmy tutaj - wskazała 
Szatynka podążyła za siostrą, odwróciła się na chwilę wtedy ujrzała jego. Przez pięć sekund znów się w siebie wpatrywali. Oprzytomniała szarpnięta przez siostrę, która marudziła dlaczego ona nie wchodzi. Z powrotem wróciła wzrokiem na Laurę. Weszła za nią do środka. Pięć sekund, znów pięć sekund. Liczyła dokładnie. Po raz kolejny. Najmniejsza z trzech sióstr szalała po sklepach przymierzając setki ubrań, ostatecznie wychodząc aż z trzema ogromnymi torbami pełnymi ubrań. Klaudia westchnęła, ciesząc się, że to koniec. Teraz mogła spokojnie wrócić do swojego pokoju i przyszykować się na fetę, która zapewne obędzie się na starym rynku. Już nie mogła się doczekać tego momentu.
Ubrana w niebiesko białą koszulkę z numerem dwadzieścia cztery na plecach i przełożyła szalik. Starannie namalowała dwa paski na swoich policzkach w klubowych barwach. Uśmiechnięta od ucha do ucha ruszyła w końcu na miejsce. Gdy tylko wyszła na ulicę było słychać kibiców śpiewających przyśpiewki Kolejorza. Jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. 
- Jesteś już kruszynko? - usłyszała roześmiany głos Dawida w słuchawce swojego telefonu.
- Panie Kownacki, proszę się tak nie denerwować - zaśmiała się - Będę za jakieś pięć minut - dodała
- A więc czekam na ciebie - rzekł - Do zobaczenia...
Przyspieszyła kroku by dotrzeć szybciej. Poprawiając swoją grzywkę przez szybę jadącego obok samochodu ujrzała Tomka, po raz kolejny, znów przez pięć sekund...

_____________________________________________________________________________

Miał być wczoraj, ale nie dałam rady, więc jest dzisiaj.
Komentujesz = Motywujesz ;)